W busie, który rano wozi z gminy Dywity do Olsztyna niepełnosprawne dzieci, nie ma miejsca dla chorego, trzyletniego Daniela. Niepełnosprawna matka, rencistka z Barkwedy, ma problem, by dowozić trzylatka z porażeniem mózgowym na rehabilitację do Olsztyna. — Nie wiem, jak damy sobie radę zimą — mówi.
Pochodząca z Biskupca Magdalena Dorniak łatwego życia nie miała. Od dziecka cierpiała na chorobę nerwową, ma epilepsję i kilka innych schorzeń. Jest na rencie. Uczyła się w szkole specjalnej w Olsztynie. Od siódmego miesiąca życia opiekowała się nią babcia.
— Kiedy dorosłam, brałam się za różną pracę. Ale trudna sytuacja mieszkaniowa uniemożliwiała mi znalezienie stałego zajęcia — opowiada. — Bywało, że spałam na klatce schodowej.
Liczyła na poprawę sytuacji, kiedy poznała mężczyznę. Urodziła syna. Nie układało jej się w związku. Dzisiaj syn mieszka z ojcem, a pani Magdalena widuje się z nim w weekendy. Drugi syn pani Magdaleny, trzyletni Daniel, z którym mieszka w Barkwedzie (gm. Dywity), urodził się z porażeniem mózgowym. Ma lekki stopień upośledzenia, padaczkę, astygmatyzm wzrokowy, jest po dwóch operacjach. Nie ma dla niego miejsca w samorządowym przedszkolu. Wymaga rehabilitacji. Lekarze skierowali go do Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Olsztynie.
— Wożę go codziennie koleją, musimy być na ósmą w Olsztynie. Do dworca mamy z domu kilometr drogi. Idę na piechotę i niosę syna — opowiada kobieta.
Pociąg kosztuje ją 100 zł miesięcznie. Za stancję płaci 700 zł. Jej dochody, ze stałą rentą, alimentami, dodatkiem rodzinnym wynoszą 1100 zł.
— Ledwie mi starcza na jedzenie i ubranie dla dziecka — mówi Magdalena Dorniak.
Pani Magdalena liczyła, że gmina zechce dowozić jej chore dziecko do Olsztyna. Za pośrednictwem Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym zwróciła się do władz Dywit z prośbą o pomoc. Codziennie do Olsztyna jeździ bus z niepełnosprawnymi dziećmi do specjalistycznych szkół. Pani Dorniak otrzymała następującą odpowiedź: „Z powodu braku miejsc w gminnym busie do przewożenia osób niepełnosprawnych, zmuszeni jesteśmy odmówić dowożenia Daniela — napisał Daniel Zadworny, zastępca wójta Dywit. — Przepisy z dn. 7 września 1991 roku o systemie oświaty nakładają na gminy obowiązek dowożenia niepełnosprawnych uczniów, realizujących obowiązek nauki, dlatego naszym priorytetem jest zapewnienie w pierwszej kolejności transport tym dzieciom”.
Zastępca wójta dodał, że bus może dowozić Daniela, ale w godzinach 9-12.
— Jednak wtedy dziecko nie zje śniadania i nie będzie na pierwszych zajęciach — martwi się matka Daniela.
I zastanawia się, czy władze Dywit mogłyby przydzieliły jej mieszkanie socjalne w stolicy gminy. Stąd miałaby łatwiejszy dojazd do Olsztyna.
— Niestety, mieszkań socjalnych nie mamy — ubolewa zastępca wójta. — A oczekujących na własny lokal jest wielu.
— Nie wiem, jak damy sobie radę. Najgorzej będzie zimą... — martwi się Magdalena Dorniak.
wu-ka
— Kiedy dorosłam, brałam się za różną pracę. Ale trudna sytuacja mieszkaniowa uniemożliwiała mi znalezienie stałego zajęcia — opowiada. — Bywało, że spałam na klatce schodowej.
Liczyła na poprawę sytuacji, kiedy poznała mężczyznę. Urodziła syna. Nie układało jej się w związku. Dzisiaj syn mieszka z ojcem, a pani Magdalena widuje się z nim w weekendy. Drugi syn pani Magdaleny, trzyletni Daniel, z którym mieszka w Barkwedzie (gm. Dywity), urodził się z porażeniem mózgowym. Ma lekki stopień upośledzenia, padaczkę, astygmatyzm wzrokowy, jest po dwóch operacjach. Nie ma dla niego miejsca w samorządowym przedszkolu. Wymaga rehabilitacji. Lekarze skierowali go do Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Olsztynie.
— Wożę go codziennie koleją, musimy być na ósmą w Olsztynie. Do dworca mamy z domu kilometr drogi. Idę na piechotę i niosę syna — opowiada kobieta.
Pociąg kosztuje ją 100 zł miesięcznie. Za stancję płaci 700 zł. Jej dochody, ze stałą rentą, alimentami, dodatkiem rodzinnym wynoszą 1100 zł.
— Ledwie mi starcza na jedzenie i ubranie dla dziecka — mówi Magdalena Dorniak.
Pani Magdalena liczyła, że gmina zechce dowozić jej chore dziecko do Olsztyna. Za pośrednictwem Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym zwróciła się do władz Dywit z prośbą o pomoc. Codziennie do Olsztyna jeździ bus z niepełnosprawnymi dziećmi do specjalistycznych szkół. Pani Dorniak otrzymała następującą odpowiedź: „Z powodu braku miejsc w gminnym busie do przewożenia osób niepełnosprawnych, zmuszeni jesteśmy odmówić dowożenia Daniela — napisał Daniel Zadworny, zastępca wójta Dywit. — Przepisy z dn. 7 września 1991 roku o systemie oświaty nakładają na gminy obowiązek dowożenia niepełnosprawnych uczniów, realizujących obowiązek nauki, dlatego naszym priorytetem jest zapewnienie w pierwszej kolejności transport tym dzieciom”.
Zastępca wójta dodał, że bus może dowozić Daniela, ale w godzinach 9-12.
— Jednak wtedy dziecko nie zje śniadania i nie będzie na pierwszych zajęciach — martwi się matka Daniela.
I zastanawia się, czy władze Dywit mogłyby przydzieliły jej mieszkanie socjalne w stolicy gminy. Stąd miałaby łatwiejszy dojazd do Olsztyna.
— Niestety, mieszkań socjalnych nie mamy — ubolewa zastępca wójta. — A oczekujących na własny lokal jest wielu.
— Nie wiem, jak damy sobie radę. Najgorzej będzie zimą... — martwi się Magdalena Dorniak.
wu-ka