Podziel się:

Podziel się:

Matka nastolatki z autyzmem: córka daje mi siłę do życia

Beata lubi występować w szkolnym Teatrze Tańca, bo wtedy wreszcie nie odróżnia się od reszty. Na scenie w ciemnym stroju wtapia się w tłum tańczących, tak jak wszyscy w grupie skacze i macha rękami w rytm muzyki. - Ona zdaje sobie sprawę ze swojej inności, chciałaby być taka jak wszyscy - mówi mama Mirosława Łapuć.

Na pierwszy rzut oka po Beacie nie widać choroby. Trudno jednak złapać z nią kontakt, nawet wzrokowy. Nie patrzy w oczy, nie mówi. Ma stereotypie ruchowe - potrząsa rękami, macha głową. Miewa ataki złości, histerii, wtedy głośno krzyczy, a stereotypie się nasilają. Zwykle jednak jest pogodna, uśmiechnięta, lubi słuchać muzyki i oglądać filmy. - Jak każda nastolatka lubi się też ładnie ubrać, umalować oczy, usta, paznokcie. Chce być jak starsza siostra studentka, też chce mieć swoje towarzystwo. Ciągnie ją do rówieśników, ale frustrują kłopoty z kontaktem. denerwuje się, że nie może się porozumieć. Dlatego tak lubi ten teatr, bo tam nie używa się słów, a wszyscy na scenie zachowują się tak sami - tłumaczy mama autystycznej dziewczyny.

Do pewnego momentu Beata rozwijała się normalnie. W wieku trzech lat zamknęła się w sobie i ten stan trwa bez większych zmian do dziś. - Kiedyś miałam nadzieję, że jeszcze uda się ją wyleczyć - przyznaje pani Mirosława. - Próbowałam wszystkiego, stosowałam różne diety, wydałam fortunę na suplementy, wysyłałam krew do badań do USA... I co? I nic. Beata jest mniej kontaktowa, niż jak miała dwa lata. Teraz już pozostało mi cieszyć się z tego, co jest.

- Nie pogodziłam się z autyzmem córki, tak jak trudno pogodzić się z największym wrogiem. Ale go zaakceptowałam, tak jak trzeba zaakceptować to, co dowala nam życie. Dziś Beatka jest moją największą radością. Cieszę się z udanych chwil, małych kroczków. Dziś pomogła mi posprzątać dom, samodzielnie włożyła naczynia do zmywarki. Potem przyszła do mnie, zarzuciła ręce na szyję, wyściskałyśmy się, wypieściłyśmy. To dało mi dobrą energię na cały dzień. Córka daje mi siłę do życia.

- Posiadanie niepełnosprawnego dziecka to nie jest największe życiowe nieszczęście. Ja pracuję i zawsze pracowałam, staram się dobrze wyglądać, dbać o dom, żyć zwyczajnie. Cieszę się z tego, co jest, bo jeśli się kogoś kocha, to przebywanie z nim daje nam radość. Cieszę się, że jest ZPE, gdzie Beata jest akceptowana w pełni jak w domu, gdzie ma swoje miejsce - podkreśla Mirosława Łapuć. - Nie myślę specjalnie o przyszłości, choć czasem przyjdzie do głowy myśl, co będzie z Beatą, gdy mnie zabraknie? Nie chcę obciążać starszej córki obowiązkiem opieki nad niepełnosprawną siostrą. Dlatego zrobię wszystko, żeby jak najszybciej powstało odpowiednie miejsce stałego pobytu, wiem, że dyrektor Agnieszka Jabłońska ma takie plany, na ile potrafię pomogę wcielić je w czyn. Póki jednak żyję i daję radę, Beata będzie ze mną. Nie umiałabym już żyć bez niej, takiej jaka jest.
Artykuł został umieszczony przez naszego użytkownika na jego profilu: Ewa Paździorko oraz opublikowany na portalu Gazeta Olsztyńska: Matka nastolatki z autyzmem: córka daje mi siłę do życia
Oceń artykuł:

(0)